sobota, 22 czerwca 2013

Prolog „Jak to się zaczęło, czyli cholerna karta kredytowa”

            - Patrz na ten tyłek – wymruczała Elena. – Nie no, śliczny.
            Dwie nastolatki siedziały w kawiarni i piły cappuccino, nie oszczędzając przy tym głośnych komentarzy na temat mężczyzn w środku.
            - Berna, co jest? – westchnęła wreszcie blondynka, przygryzając pomalowane czerwoną szminką wargi. – Już nawet nie śmieszy cię gruba Beth. Boże, po co za nami przylazła? – dodała. Druga dziewczyna uważnie wertowała nowy egzemplarz magazynu „Glamour”.
            - Widzisz te cudne buty? Muszę je kupić. – Berandette odwróciła czasopismo w stronę koleżanki i wskazała palcem szare adidasy na koturnie.
            - Berna! – przerwała jej niebieskooka. – Te buty fakt, są śliczne, ale co się dzieje?
            - Nie mam po prostu nastroju, ok? – warknęła piętnastolatka.
            - Akurat. Nastrój na naśmiewanie się z Beth zawsze masz – odburknęła.
            - Nie zawsze – odparła spokojniejszym tonem czarnowłosa, wrzucając do torby ową „lekturę” i palcami z pomalowanymi na ciemny kolor paznokciami zaczęła zgarniać włosy, by w końcu zrobić z nich wygodny, tak zwany kok baletnicy.
            - Pożycz lusterko – powiedziała po kilku minutach ciszy. Elena powoli podała jej szkło, a nastolatka dokładnie obejrzała się. Oczy koloru czekolady, podkreślone czarnym eyelinerem nadal wyglądały tak samo dobrze jak rano. Usta pomalowane błyszczykiem również. Berna spojrzała na swoje ubranie. Biała koszulka z napisem „i can fly” na ramiączkach, czarne shorty i beżowe lity z ćwiekami idealnie podkreślały jej wygląd. Wkrótce dziewczyna oddała koleżance lusterko.
            - Jak wyglądam? – upewniała się nastolatka.
            - Pięknie. Jak zwykle – westchnęła Elena. – Czemu pytasz?
            - Bo Lou tu jest – syknęła dziewczyna. – Właśnie idzie do naszego stolika.
Blondynka odwróciła się i rzeczywiście: chłopak Bernadette szedł w ich stronę. Brązowooka uśmiechnęła się promiennie. Louis, zielonooki przystojniak z postawionymi na żel jasnymi włosami pocałował piętnastolatkę na powitanie. Miał osiemnaście lat, co według matki Berny było „niemoralne”. To tylko trzy lata, mamo – tłumaczyła wtedy dziewczyna. Nastolatka taka jak ja musi mieć starszego chłopaka. To niepisane prawo London's Elite High School.
            - Cześć, kochanie – przywitał się Lou. Elena dyskretnie się „ulotniła”.
            - Cześć – Bernadette sięgnęła po swojego croissant’a. Już miała zapytać, jak on się czuje, bo w końcu nie było go w szkole trzy dni, pojawił się dopiero na zakończeniu roku, gdzie nie mieli czasu pogadać, gdy nagle ktoś przysłał jej SMS. Otworzyła go.

BANK ZABLOKOWAŁ KONTO NR 6789 0960 3001 5283
NIEMOŻLIWOŚĆ WYKONANIA TRANSKACJI

            Dziewczyna uniosła brwi. Jak do tego doszło? Jak?! Była teraz spłukana. Nie powie rodzicom, co to, to nie. Musi być inny sposób na zdobycie pieniędzy na ciuchy…
            I jest. Może zostać galerianką.


3 komentarze:

  1. Oczywiście zauważyłam, że dodałaś nowy rozdział, jednakże dopiero niedawno włączyłam kompa i mogłam skomentować. ;)

    Oczywiście prolog bardzo mi się spodobał. Początek dobrze opisany, tylko uwierzyć mi się nie chciało, że Berna ma piętnaście lat. xD Hehe. Piętnaście. I już porywa się na sprzedawanie swojego ciała. Ciekawe, co na to powie jej chłopak, jeśli (a mnie gdy?) się dowie?
    Jak doszło do zablokowania konta? Ja na miejscu Bernadette od razu poleciałabym z tym do rodziców i oczekiwała wyjaśnienia. Albo chociaż zadzwoniła do tego banku.
    Poza tym Berna wydaje się być rozpieszczoną księżniczką. Takie osoby mnie strasznie denerwują. :D
    Jak już mówiłam, prolog bardzo mi się podoba. Problem tylko w końcówce. Na moje oko trochę za mało jej emocji. Oraz za szybko podjęła decyzję. Takie jest moje skromne zdanie. :)

    PS Szczerze mówiąc? Nie wiem, kiedy pojawi się nowy rozdział (na Piekielnych Wrotach). Od kilku tygodni mam taki zastój, że nie potrafię napisać ani jednego zdania, chociaż w moim mniemaniu sytuacja powinna zacząć się już rozkręcać. I tak się przestraszyłam (nawet nie wiem dokładnie czego), że od dawna nie odwiedziłam tego bloga. :(

    Pozdrawiam i czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, galerianka to jednak nastolatka, która się sprzedaje za różne rzeczy - powyżej osiemnastu jest już prostytutką. Google nie kłamie, a ja wujkowi Google wierzę! :D
      Niestety, Berna jest i miała być rozpieszczoną nastolatką, która myśli, że wszystko jej wolno. Też nie lubię takich ludzi, ale... zachciało mi się w taki, a nie inny sposób wykreować jej charakter (a czemu by nie?) i jest jaka jest :)
      Cóż, po opublikowaniu rozdziału, dosłownie przed chwilą przyszło mi na myśl, żeby dodać tam jeszcze opisów, więc wchodzę, ale dodałaś już komentarz, więc na razie już nic w prologu nie zmienię.
      W takim razie pozostaje mi życzyć Ci weny i czekać :D

      Usuń
    2. Przecież jak chcesz, to możesz dodać jeszcze jakieś opisy. :D Z chęcią przeczytałabym jeszcze raz. ^__^

      Serio? Galerianka musi być poniżej osiemnastki? Nie miałam pojęcia. xD

      Usuń